czwartek, 22 kwietnia 2010

Koncert (złych) życzeń

Jeśli ktoś ma ucierpieć, to wszyscy, a nie ja sam. Jeśli mam mieć mało, to niech inni mają jeszcze mniej. Jeśli ktoś ma mieć dobrze, to pod warunkiem, że ja będę mieć lepiej. Brzmi jak początek upiornego dekalogu? Niestety, zdaniem uczonych takie zasady obowiązują powszechnie.

Małżeńska zdrada, choroba, utrata majątku, wypadek, oszustwa, kryzys, czy wreszcie śmierć. Doborowa mieszanka nieszczęść. A jednak – w przypadku każdego z nich można by znaleźć całe dziesiątki dowcipów z nimi w roli głównej. Nie oszukujmy się – cudze nieszczęścia – i to nie tylko te zmyślone – potrafią perwersyjnie cieszyć. Dlaczego?
Niedawno w swoich badaniach ekonomiści z Harvardu, David Hemenway oraz Sara Solnick wykazali, że większość ludzi wolałaby zarabiać 50 tys. dolarów i jednocześnie 2 razy więcej od reszty, aniżeli zarabiać 100 tys. dolarów, podczas gdy inni zarabiali by 200 tys. Lepiej więc zarabiać znacznie mniej, byle było to więcej niż mają inni. Do bardzo podobnych wyników doszli brytyjscy ekonomiści Daniel Zizoo i Andrew Oswald, w których studium okazało się, że konsumenci chętniej wydadzą znaczną sumę pieniędzy, jeśli spowoduje to, że inni stracą jeszcze więcej. Mówiąc prościej – gotowi jesteśmy nawet zbiednieć, jeśli tylko ma to sprawić, że inni mieć będą jeszcze gorzej. Laurka, jaką wystawiamy sobie w takich badaniach jest dość ponura. 'Zastaw się, a postaw się', albo lepiej: 'zastaw się, a nie dopuść, by innym się powiodło'.
Skąd w ludziach tak niska skłonność, skoro powszechnie wiadomo, że 'nie czyń drugiemu co tobie niemiłe' jest jedną z najstarszych i niekwestionowanych od wieków zasad zgodnego życia w grupie? Cudze szczęście kłuje w oczy. Owszem, nie zawsze i nie wszędzie, ale jednak.

Więcej już niebawem na łamach miesięcznika "Charaktery". A na razie podaję link do artykułu, który ukazał się jakieś 2 tyg. temu. Nareczka.

Brak komentarzy: