środa, 7 kwietnia 2010

Monogamia to ściema

Marzyłeś o seksie w trójkącie? Zazdrościłeś tym, którzy tak się zabawiali? Lubisz niewinnie poflirtować? Jeśli zaprzeczasz, to albo kłamiesz, albo jesteś pingwinem.
Za czasów studenckich pomieszkiwało się w różnych miejscach. Pewnego razu życie rzuciło mnie do całkiem przytulnej kamienicy. Nie zwróciłem wówczas uwagi na zagadkowe 'tu nie' powypisywane flamastrami na niemal wszystkich guzikach domofonu. Namolni roznosiciele ulotek? – pomyślałem. Sprawa wyjaśniła się parę dni później, kiedy to sam odebrałem kilka domofonów. Na pytanie „kto tam?” słyszałem albo 'o, przepraszam', albo wprost: 'ja do pani z ogłoszenia'. Szybko pojąłem, że w kamienicy jest świetnie prosperujący burdel, rozlany na kilku kondygnacjach i w niedługim czasie sam dopisałem wymowną kreską 'TU NIE'.
Podpatrywałem jak biznes prosperuje. Niech nikt nie myśli, że w budynku miały miejsce regularne burdy inspirowane obecnością całej śmietanki tamtejszego półświatka. Absolutnie. Schludnie, fachowo. Klient przychodzi, dzień dobry, robi swoje, wychodzi. Pełna kultura. Przekrój petentów olbrzymi: od 'niebieskich' po 'białe kołnierzyki'. Wiosna czy zima, paniom klientów zbywało. Najstarszy zawód świata nadal jest niezastąpiony. Nic dziwnego. Niewidzialna ręka rynku stworzyła go w odpowiedzi na naturalne potrzeby gatunku. Teoretycznie bowiem każdy (i każda) z nas jest poligamistą. Nie miałem wątpliwości, że cała masa facetów, która przewinęła się przez tamte pielesze, po zapięciu rozporka wracała jak gdyby nigdy nic do żon, konkubin i narzeczonych. Prawda stara jak świat i równie stara jak ten zawód.

Zapraszam do przeczytania całości tekstu na łamach kwietniowego numeru LOGO.

Brak komentarzy: