sobota, 10 kwietnia 2010

Polski kompleks w erze pop

Polskich kompleksów jest bez liku. Poczucie pozostawania w tyle, sny o potędze, pretensje o niesprawiedliwość dziejową, która towarzyszyła nam od rozbiorów aż do Jałty, i pięć dekad komunizmu. Lista jest długa. Doświadczeni przez los, mamy skłonność do tego, by się użalać. "I jakżesz tutaj żyć?" - pytał Kaźmierz Pawlak w Samych Swoich. Powtarzała za nim cała Polska. I wciąż powtarza, jak ponurą mantrę.

W ostatnich czasach odczuć można było nastrój oczekiwania na zmianę. Przyszło nowe pokolenie, totalitaryzm upadł. Otwarto granice. Półki zapełniły towary. Zachłyśnięto się wolnością, usiłowano zapomnieć o złu. Historia obdarzyła nas kredytem zaufania: uwierzmy w siebie i wykorzystajmy to! Proste, lecz taki plan to oczywiście utopia. Przemiany w umysłach generacji zachodzą znacznie wolniej.

Badania prowadzone przez CBOS wskazują na dręczący nas „kompleks Zachodu” i niską samoocenę. Pod wieloma względami czujemy się gorsi. Komunizm zakorzenił w nas przekonanie, że jesteśmy biedniejsi, słabsi i gorzej wykształceni. Pojawiły się nawet hipotezy mówiące, że Polska cierpi na syndrom post-kolonialny. Dręczy nas brak kapitału społecznego, pesymizm, rozpamiętywanie historii. Demokracja zaowocowała kompleksem, z którego wynika, że Polacy są nie tylko niezdolni, ale i niechętni do samostanowienia. Mieli się tego wstydzić. Bronisław Wildstein, przy okazji wyborów do Parlamentu Europejskiego, opisywał w felietonie plakat z osobnikiem z biało-czerwonym nosem błazeńskim i napisem: "Głosuj, abyśmy nie wyglądali tak w Europie". Czy którekolwiek zachodnie państwo - pytał retorycznie Wildstein - przejmuje się tym, jak Bruksela odbierze wynik wyborczy? Czy dopiero szantaż emocjonalny ma skłonić do pójścia do urny?

Całość tekstu - do przeczytania w magazynie "Kawa". Dodam, że choć pismo na rynku świeże, to z aspiracjami bardzo wysokimi. Wystarczy zajrzeć na tę stronę. Polecam ze względu na przyjemną formę i bardzo ambitną treść.

Brak komentarzy: